Zaduma
Wymiar niebios objąć duchem tej zadumy
Cierpienie pożywam - nędzy mej dziedzictwo
Upadek nadzieją - schizofrenia chwałą
A nienawiść minie - szatański ten cyklon
Krwią zalany jestem - pochlastany brzytwą
Pocałuj mą duszę - bym odczuł Twą bliskość
Chociaż wiersz przychodzi - marna rzeczywistość
Dopala papieros uzasadnia przyszłość
Noc na ukończeniu - butelki po winach
Dzień - zawsze złośliwy - zasmrodzi powietrze
Głosy już chichocząc obnażają sromy
Tańczą poloneza wkraczając do głowy