X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Samozniszczenie moje nic nie znaczy... naprzeciw drogi krzyżowej Pikaji

Wiersz Miesiąca 0
proza wierszowana
2021-03-12 18:32
„Dobrowolna zależność jest najpiękniejszym stanem”
Johann Wolfgang Goethe
Chłód orzeźwił mnie z wyraju.
Kiedy otworzyłem oczy, ujrzałem białoszare ściany.
Poczułem mdły zapach niezwiązanego betonu.
Taki sam, jak wtedy,
kiedy budowaliśmy ten przeklęty dom.
Wróciły wspomnienia i jej uśmiech.
Jednak pamięć oraz ocena czasu i przestrzeni
nie funkcjonowały normalnie.
Niknęła jak we mgle nadzieja.
Moja Pikaja. Tak nazywałem dziewczynę,
którą jak żadną inną kochałem nad życie.
Niczym napięta struna, filigranowa,
a zarazem silna tańczyła ze mną na krawędzi życia.
Nie wytrzymała i pękła pozostawiając pustkę.
Wróciły drżenia i głód narkotyczny,
wróciły konwulsje całego ciała.
Przywiązany ciemnoniebieskimi pasami,
zostałem uziemiony w łóżku.
Powoli powracała rzeczywistość,
wracałem z koszmaru poprzedniego dnia,
a wchodziłem w kolejny dzień, wcale nie lepszy.
Upadłem tak nisko, że nikt mi nie mógł już pomóc.
Sam musiałem się z tym zmierzyć.
Zmęczenie i wypalenie nastąpiło dosyć szybko.
Wiedziałem, że to moja porażka życiowa.
Nie mogłem funkcjonować normalnie,
nie biorąc czegoś w zamian.
Zaczynałem od małych, nic nieznaczących dawek.
Myślałem, że takie delikatne doznanie nie zaszkodzi.
Potem już poszło z górki.
Moje komórki mózgowe zaczęły odpalać neuronowe fajerwerki,
biologiczny karabin maszynowy nieprzerwanie wystrzeliwał myśli,
niosąc ulgę.
Mogłem góry przenosić.
Pacjenci jak manekiny, którym kradłem lekarstwa,
kradłem sen o wolności. Jak złodziej.
Wypełniony energią od koniuszków palców stopy
po sam czubek głowy, byłem niezniszczalny.
Sztuczny kop.
Wspinałem się po szczeblach kariery zawodowej.
Piąłem się po szczeblach coraz większych dawek.
Neurony pracowały na najwyższych obrotach,
dudniło w głowie i nie przestawało nawet na chwilę,
jak radio, którego nie można wyłączyć.
Komórki nerwowe obumierały nieodwracalnie.
Apatia, depresja i zaburzenia poznawcze narastały.
Pikaja pierwsza próbowała przeszkodzić.
Przysięgałem na śmierć matki, że to ostatni raz.

Majowe popołudnie i martwa cisza.
Coś wisiało w powietrzu, poczułem to,
kiedy obudziłem się z transu.
Spojrzałem na szafkę, obok maleńkich bucików
przypięta kartka o odejściu mojej miłości.
Wróciły do mnie chwile sprzed odlotu i krzyk Pikaji,
a teraz pozostało puste brzmienie.
Poszukiwałem głosu ukochanej.
W przedpokoju zobaczyłem czerwoną walizkę i zaschniętą krew na dywaniku.
Powoli wyostrzył się obraz: popchnąłem ją.
Co się dalej stało, nie pamiętałem.
Po paru dniach powróciła blada i bez tego cudownego uśmiechu.
Niezapominajki wyblakły. Poroniła.
Nie drążyłem tematu. Ona też milczała.
Żyliśmy razem, ale osobno. Tamtego ranka powiedziała:
Nigdy ci nie wybaczę. Odeszła jak stała.
Nie próbowałem jej szukać. Dlaczego?
Po trzech miesiącach odnaleziono jej ciało na placu budowy naszego domu;
w betoniarce zastygła jak kamień.
Dlatego ten zapach mnie prześladował - zapach surowego betonu.
Stoczyłem się na samo dno.
Alkohol i metadon, heroina zostały moimi nieodzownymi przyjaciółmi.
Pośród gęstych krzaków olchy,
w opuszczonej ceglanej budowli odnalazłem spokój.
Niedokończona budowa niszczała, a ja razem z nią.
Wychodziłem tylko po działkę, aby zaspokoić głód.
Musisz wybrać życie albo śmierć. Ten w środku krzyczał.
Rozpoczęła się walka z niewidzialnym zabójcą.
Po jednej stronie niepohamowana żądza głodu, a po drugiej amfa i inne opiaty.
Straszna to była walka. Nie było przerwy.
Zamknięty w czterech betonowych ścianach bez okna
oglądałem siebie w sufitowym zwierciadle.
Przygarbiona naga postać. Twarz blada, nieco opuchnięta,
pod nabiegłymi krwią oczami widniały sińce.
Jęki i wołanie o skrócenie męki nie cichły.
Suche popękane wargi i mowa początkowo krzykliwa,
powoli stawała się ochrypła, a tembr głosu stopniowo cichł,
by pod koniec oniemieć całkowicie.
Drżenie kończyn i ten szum w uszach stawały się nie do zniesienia.
Wołałem ciszę - bezskutecznie.
Widziałem obcego mężczyznę, starego i znużonego życiem.
Przychodziły myśli rozbicia szklanej tafli i skończenia ze sobą.
Jednak ten zamiar okazał się niełatwy do wykonania.
Oprócz materaca nic więcej nie posiadałem.
Rozmawiałem z tamtym w suficie.
Przeklinałem siebie za wszystko.
Godziny, dnie i miesiące trwała bitwa.
Niewyobrażalne piekło, trwające siedemnaście miesięcy i dziesięć dni,
siedemnaście miesięcy fazy szaleństwa
i spokoju, spokoju i szaleństwa.
Metadon powodował cuda, ale też urzeczywistniał najstraszliwsze koszmary.

Powoli powracałem do wolności, do trzeźwości umysłu.
Tylko przy mnie nie było już Pikaji. Ukrzyżowałem ją...
autor

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
2 razy

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Osia
Osia
2021-03-13
Jedna sekunda „wyboru” może zniszczyć więcej niż „ tylko” siebie samego.Prawdziwy do bólu tekst Ursulo.
Pozdrawiam ciepło


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-03-14
Tak dzisiaj jesteś szczęśliwa, a jutro budzisz się w matni, z której nie możesz wyjść. Czyli każdy wybór może przynieść zniszczenie.

Miłego dnia

Baba-Goga
Baba-Goga
2021-03-13
Ależ realistyczny opis. Aż ciarki przechodzą.
Zostawiam gwiazdy, bo brakuje mi słów.


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-03-14
Dziękuję za gwiazdy i odbiór. To życie!
Pozdrawiam

Urszula Ganc
Urszula Ganc
2021-03-13
Popatrz, była miłość, plany.... i jedna decyzja, jeden błąd potrafił zniszczyć wszystko i wszystkich. Twój tekst przypomniał mi, że niczego nie można być w życiu pewnym, za każdą decyzją (nawet z pozoru nieistotną/nieinwazyjną w danym momencie) może kryć się całe nasze jutro. I że każdy, każdy z nas może popełnić ten błąd. Super czarny tekst.


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-03-14
Życie czasem potrafi nam zamieszać. I ja wierzę, że to ktoś nam pisze takie scenariusze. Bajki o tym, że "jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz" można schować do poduszki. Nic nie jest jednoznaczne.
Pozdrawiam ze słońcem jeszcze niewybudzonym nad Krakowem

LidiaM-9
LidiaM-9
2021-03-12
Ursulo, zawsze Cię podziwiam za kunszt i pomysłowość. Wspaniały jest ten tekst. Jest tak realiztyczny, że aż boli, gdy się czyta. Moje uznanie.


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-03-14
Dzięki za słowa, ale chyba na wyrost. Życie czasem nas przerasta.

Miłej niedzieli

LidiaM-9
2021-03-12
*realistyczny (palec się omsknął)

Anielska Łza
Anielska Łza
2021-03-12
Ursulo..... Za ten tekst przytulam Cię bardzo mocno. Łezka ze łzami w oczach...


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-03-14
Dziękuję za przytulenie i odwzajemniam.

Serdecznie pozdrawiam

sisy89
sisy89
2021-03-12
Świetna proza.
Cieszę się, że zajrzałam :)
Pozdrawiam serdecznie :)


naskraju*<sup>(*)</sup>
2021-03-14
Dziękuję za obecność

Miłej niedzieli


Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności