dobry uczynek Alojzego F.
pierwszego listopada późnym wieczorem
Alojzy F. poczuł że nadeszła pora
wziął ogryzek ołówka i zaczął pisać
drugiego o czwartej skończył
zszedł do piwnicy
w laczkach i pidżamie
trzeciego Anusia spod jedynki
narobiła rabanu że zbiegło się pół bloku
nomen omen grobową ciszę
przerwał głuchy odgłos
brzeszczot pokonał strunę
ciało Alojzego uderzyło o beton
niczym worek zeszłorocznych kartofli
z kieszeni spodni wypadła
zapisana drobnym maczkiem
kartka o formacie A-3
kiedy ojciec Anusi skończył czytać
Zenon mruknął pod nosem
„no proszę
nawet taki bydlak jak F.
potrafił coś zrobić
dla dobra ludzkości”
ludzie rozeszli się do domów
a kartka opatrzona nagłówkiem
„mój rachunek sumienia”
wylądowała w kuble na śmieci
