Lubię Jazz...
Jazz erotyki do łóżka żonie,
gdybyż tylko chciała słuchać
rumiana nagością od stopy do ucha.
Zresztą jest to nie tylko muzyka nocy,
Kamykiem pragnienia strzelam w jej okno z procy
By w muzeum na kwadrans z wycieczki urwać się z nią na trony,
Szukać repasacji dla zasłużonych pończoch swojej żony.
Na początek zagrałbym trochę klasyki,
niespieszność kontrabasu i smy(cz)ka wyczekiwanie.
Na ten odcisk stopy! Na dźwięk! Na rytm! Na jęk!
Jakaż to frajda sprawić pupom naszym lanie!
Potem w to ucho absolutnie spragnione zagrałbym nowe brzmienia,
Sjestą trąbki doprowadzeni w miejsce przeznaczenia
po naukę odszukiwania rytmu do podejścia na szczyt wspólnego
w pocie staczającego się do ognia lodowca białego…
Aby na atomy ciało i duch rozpruć w improwizacji krainie
sączyłbym do ucha temat inspirowany wilgotnym ustnikiem i łkaniem beks,
pożądanie wniknięcia w melodię, pamiętania tego co się właśnie oddycha… na pianinie
niechby i nieznany sekstet tak zaiwaniał, cudownie synkopowany (jazz) seks…
Jakżebym chciał, aby moja żona lubiła nie nudny i bez słów…Jazz.
I chociaż raz rzuciła się na audiofila
z żarzeniem, inicjatywą, płytami na cały dzień
Wykrzyczała mi do ucha ten elektryzujący szept.
Zedrzyj ze mnie te metki!
I słuchaj mnie kiedy i jak chcesz!
