Tu Kaj, Gerda gdzie jesteś...?
Gdzieś w śniegu odciśnięty.
Ty wiesz, ona była tu. Na bank!
Nim świat stał się zamarzniętym.
Ty wierzysz, że ten piękna kwiat
wstąpił w ten kraj, śniegiem przeklęty.
I zaślepiony idziesz poprzez świat.
Nie widzisz, żeś na kość zmarznięty.
Ty, jak ten bajkowy Kaj,
co mu okruch lodu uczucia zmroził.
Wołasz swą Gerdę, by twój świat
mogła miłością odlodzić.
I wołasz w zawierusze imię jej.
Tak głośno, póki serca starczy.
Wprost w śnieżnej ściany dziką biel.
Póki gardło nadal wrzaskiem walczy.
Lecz ona Cię nie słyszy.
Nie wiesz, lecz nadaremnie się trudzisz.
Ona w twą stronę już nie patrzy.
Bo z innym wiosnę budzi.