W PONIEDZIAŁEK O WEEKENDZIE
w sobotę świat tańczy na trzeszczących płytach
czas jak klaun z balonów nowe dni wydycha
księżyc śpi jak neon w barze poza rogiem
a gwiazdy migocą jak brokat na mrozie
i kot w kapeluszu na dachach gra solo
flaszki wódki szepczą: „żyj do dna swawolo!”
dym z komina sterczy jakby kobra w klatce
ulica wciąż gubi swój trop w marynarce
nogi ledwo wloką, chwiejny krok wciąż ganiam
noc jak joker karci, kto grzechu się wzbrania
niedzielny świt w lustrze kątem oka zerka
kac mdli jak dług w banku – marży kwota wielka
a gdy w poniedziałek umysł budzi ciało
dowiem się, co w weekend znów mnie omotało