We śnie w Kibeho
Było chyba dobrze w śnie się przechadzałem
Ptaszki trelujące powietrze rozdrgane
Rzeka życiodajna zieleń wybujała
Słonko było jasne rześkość oddychania
Było idyllicznie szedłem zachwycony
Coś się przemieniło i ujrzałem zwłoki
Zarąbane leżą i gniją przy drodze
Muchy i ich brzękot atmosfera zgrozy
Idę i wciąż mijam leżą truchła wszędzie
Sielanka zburzona brutalnie potężnie
Namacalny szatan gdzie oko dosięgnie
Piekło w śnie prawdziwe jawa nie jest lepsza
