?
nie mogłem znaleźć miejsca
na nowy wiersz
choćby malutki
potężna ilość
napisanych słów wylewała się
z półek szuflad i plików
tworząc monstrualne bajoro
przeżyć zatęchłych
od własnego bezruchu
z poupychanych szaf
szuflad i biurek
zmurszałych i pokrytych
dorodnym grzybem
sączyła się
kaskada słów przemielonych
w ilości zbyt dużej
by zachować
jakiekolwiek znaczenie
lepka i ciemna galareta
zakrzepłej celulozy
i gigantycznej liczby plików
w zawieszonych na wieki
laptopach i smartfonach
zupiasta breja
na której i owszem
widać było czasem lilie
a gdzieniegdzie nawet
zieloną żabkę
ale co to zmienia
może by to wszystko
dało się zapakować w beczki
blaszane albo wirtualne
i wysłać w kosmos
albo zakopać
na pustyni Kara-kum ?