Edward Stachura
To smutne jak szybko wyschła twoja legenda,
jak zmoczony przez burzę zeszyt szkolny
zapisany drogą, co wołała Ciebie o świcie,
do tartaków, polan i wiejskich świetlic,
w których śpiewałeś o rzece Missisipi,
co chyba nie było do końca na miejscu
w tej krainie szarości i pyłu z kombajnów.
Słuchali Ciebie ludzie o twardych dłoniach
i lokalni zbieracze snów. Ty wiedziałeś,
że wszystkie zebrane po drodze kolory
zmieściłyby się raptem do twojego chlebaka.
Nic dziwnego, że gdy skończyły się pieśni
i zabrakło kształtu podręcznych przedmiotów,
właśnie tak musiało się to skończyć.