O książkach Lawrence’a Durrella
Dekadencja smakuje,
ale pod warunkiem,
że nad twoim patio
świeci śródziemnomorskie słońce,
a ból po kobiecie
układa się w tekst książki
pachnącej oliwkami
z Avignion.
Trochę się zdziwiłem,
gdy twoi bohaterowie
zechcieli powierzyć swoje
europejskie dusze
egipskiemu przewodnikowi
po gnostyckich zaułkach.
Nie bardzo też wierzyłem
w amulety i zaklęcia
szeptane w oparach opium,
a w twoich książkach
najprawdziwsza była zachłanność
na kobiece ciało i na inne
wielkomiejskie widoki.
Nad Aleksandrią
przelatują chore na syfilis
duchy poetów
i handlarzy rozkoszą,
ale słowa, które utkałeś
z ich życia,
lśnią nieskazitelną
czystością.
Wiemy obaj,
że nasze miasta,
nawet te małe i niepozorne,
które nigdy nie trafiły do wierszy,
idą za nami
snując swoje natrętne
opowieści,
a ich barwy i zapachy
czekają usłużnie.
by we właściwej chwili
przypomnieć nam
pierwszą miłość.
Wiersz, przy pomocy kilku obrazkowych i raczej przypadkowo wybranych migawek, próbuje oddać klimat z dwóch najważniejszych dzieł Durrella. To wielotomowe cykle: Kwartet Aleksandryjski (cztery tomy) i Kwintet Awinioński (pięć tomów). Jak ktoś lubi inteligentny urok dekadencji, to polecam mu tę przesmaczną, aczkolwiek nieco wyrafinowaną prozę.