***rozdwojenie jaźni...
***
czerwona lampka w pustym kościele
nigdzie żywego ducha
i ja sam przed tabernakulum siedzę
intensywnie myślę - czy Tam coś ujrzę...
nie lubię tłumów niedzielnych wiernych
którzy pięć minut przed
i po mszy się kłócą
a potem przyjmują Ciało i Krew
idą do domów by znowu jeść
sam w pustej świątyni siedzę
widzę postacie na obrazach
i czuję na sobie czyjeś spojrzenie
obracam się - lecz pusto nadal
w kościele
i gdy tak w ciszy medytuję
nagła myśl jak piorun
w południe
"a jeśli oni wszyscy się mylą
a jeśli to wszystko nieprawda..."
i przerażony myślą oglądam świątynię
patrzę na rzeźby obrazy
organy
dla kogo to wszystko zbudowano
pot spływał im z czoła
jak kiedyś w ogrodach
Getsemani
i druga myśl nagle jak pomruk pioruna
dłużej do mnie zwykle
dociera
"a co jeśli oni się wcale nie mylą
co, jeśli to wszystko
Prawda..."
i znowu szczerze jak zawsze
głos cichy - "tego nikt nie wie..."
w rozdwojonej odzywa się
jaźni...
***