Nienawiść
Raz rzucona na glebę moją
Powinna tam pozostać
Lecz wybrali właśnie ją
By mógła wyzwaniom sprostać
Dlatego wstaje, bronić swoich racji
Odbija się jak od trampoliny
Wykorzystuje siłę reakcji
Kruszy lody zmarzliny
Walczy wściekle
Nie bierze jeńców
Wie już, jest w piekle
Więc nie kryjąc rumieńców
Walczy jeszcze bardziej zaciekle
Z armią odmieńców
Tylko czy dobrą wybrała strategię
Złość i przemoc
Wyzwalasz o nienawiści
Czujesz jak rośnie w tobie moc
Jak świat się nie podnosi się ze zgliszczy
Cóż zrobić przyświeca noc
Patrzeć na Ciebie, widok taki śliczny
Tak bardzo w siłę rośnie
I daje poczucie rozpędu
Lecz w swej prędkości żałośnie
Odlicza już skutki odwetu
Bo wkrótce zaszeleści kosa
Nie będzie wśród nas młokosa
Który walczył tak dzielnie
Nienawiść panuje niepodzielnie
Zebrała swe żniwo
I pozostała w nas o dziwo!