jak wiosną sady...
z fal mimo czerwonej flagi
wyłania się najpierw błękit
potem mokry blond
jak gałęzie wierzby
samotnie płaczącej...
masz tylko bikini na ciele
wszyscy gapią się na Ciebie
lecz to ja jestem twym
wybranym
to mnie zapraszasz stale
w ciała twego tajemne
sale...
lecz ja nie lubię tych chwil
wchodzenia na szczyt
i w bezdenne otchłanie
spadania
bo skoro jest pierwszy raz
musi być też ostatni
jeden jak wiosną sady
drugi jak jesienią w kominku
ogniste czerwone
trzaski...
***
Autor: Rafał Sulikowski
/Poznań-Minikowo, 10.03.24/