nic nigdy
gdzie nic nie istnieje
gdzie nie ma wczoraj i dziś
jest tylko teraz i tu
bezlitośnie żyły wygryzane
zębami ostrymi
przyjaciół i wrogów
jakoś dziwnie podobnych do siebie
zatarte obrazy życia
piękne w swoich blaskach
konfetti pod nogami
błyszczące
szeleszczące
jak złoto Dubaju
świat zamienia
przemienia
dodaje blasku marzeniom
,z filmów wyjętych
głębokim spojrzeniom
chociaż nic
tak naprawdę
nie dzieje się
takie coś
dla osłody
może ochłody
gdy byłem młody
wierzyłem
marzyłem
aż
stałem się starszy
bardziej dojrzały
zobaczyłem
i przejrzałem na oczy
o co życie się toczy
teraz nie ma mnie
został tylko sen
pakowanie
znikanie
przenikanie
do niczego ważnego
kolejny pokój może
znajdzie się po drodze
życia zbełtanego
przepitego
przepalonego
z bólu
smutku
samotności
nieporadności
wiary i nadziei
w tych co przelecieli
mnie jak panienkę
stojącą przy drodze
na jednej nodze
nie płacą za seks
bo to niby ich jest
przywilej święty
prawie człek
wniebowzięty
panowanie
poniżanie
w czyjeś gniazdo sra...ie
życie
jest
jak
.....
ale kiedyś wstanę
pofrunę do gwiazd
nawet
z wyrwanymi przez życie
skrzydłami
byłem
jestem
będę
wenflon na stałe wbity
wpuszcza was w moje żyły
zbyt bólem nabrzmiałe
nad wyraz zsiniałe
na dłoniach ślady życia
wczorajszego
nieważnego
bruzdy i słowa pomieszane
z tym i tamtym
mało ważnym
wręcz niepoważnym
z kimś takim jak ja
co tu i tam
szuka życia okruchów
na ulicy bruku
co był i nie jest
i nie wpisuje się w rejestr
bez stresu
zameldowania adresu
życia uśmiechu