„O piątej rano...”

Gdy smak goryczy miesza się z samotnością
Poszukując w ciemnościach duszy bliźniaczej
Którą obdarzyć by można miłością
O piątej rano dźwięki są głośniejsze
Gdy świat otula jeszcze nocna cisza
Szepty duszy stają się donośniejsze
Niczym modlitwa w celi zacisza
O piątej rano skóra jest wrażliwsza
Ledwie muśnięcie czuje uderzeniem
Pieszczoty zaś staje się chciwsza
A Brak dotyku staje się brzemieniem
O piątej rano zapachy najlżejsze
Zmysł powonienia mamią, oszukują
Budzą w duszy wspomnienia dawniejsze
Co czuciem straty Twoje serce trują.
O piątej rano sam na sam z myślami
Drążąc życia swego kolejne zdarzenia
Dręcząc swoją duszę wspomnieniami
Bólem się karmiąc i pustki zrozumienia.