„Przysiadłem sobie by pomyśleć”
I w tym myśleniu utonąłem
I tak siedziałem
I tak myślałem
I tak w tych myślach się rozpłynąłem
Przysiadłem sobie by pomyśleć
Lecz o czym myśleć pozostało
O swych marzeniach?
Ciągłych dążeniach?
Ile schrzaniłem a co się udało?
Przysiadłem sobie by pomyśleć
Jak na kozetce dusze otworzyć
Wciąż próbowałem
Wciąż się starałem
By zaciągnięte długi umorzyć
Przysiadłem sobie by pomyśleć
Lecz cisza myśli me zagłuszyła
I tylko ciemność
Ludzka mizerność
Pustka co myśli moje spowiła
Przysiadłem sobie by pomyśleć
Lecz chyba trochę się zasiedziałem
Myśli nie było
Czasu ubyło
I nie spostrzegłem że umierałem