Chwila
jak kropla deszczu na szybie,
na policzku cicha łza
spływa szybko, grawitacji siłą.
Zostań jeszcze, proszę, blisko,
moja miła, moja ciszo,
nim znów zniknę w cudzych słowach,
w cudzych dłoniach, w cudzym życiu.
Na tyle, by znów wspomnieć ciebie,
w półuśmiechu, w snach o niebie,
na tyle, by uronić łezkę,
co rozleje się po sercu – jeszcze.
Z żalem, że nie słuchałam serca,
że zbyt wcześnie brakło miejsca,
że miłości, bez obrony,
złożyłam kwiaty na mogile,
pożegnawszy ją bez walki,
gdy mogła trwać choć jeszcze chwilę.
A gdy wrócisz w moją pamięć,
znów zapłoniesz w ciszy sennie,
jak iskierka w dłoniach drżących –
co wciąż czeka, aż ktoś zechce
rozniecić ogień w jej wnętrzu
i pozwolić mu płonąć wiecznie.