Dwa wilki i kózka
Dwa wilki na połoninie
rozmawiały o dziewczynie;
- że ma kręcone loki,
- oraz ponętne boki
i w ogóle, tak jest pieczysta,
że ślina tryska z pyska.
Tyle, że ma człowieka
i zdrajcę, co ciągle szczeka.
Ale cóż, trzeba próbować.
Zaprosimy ją na podwieczorek
i przygotujemy worek.
W worek kapustę schować.
Gdy rzuci się na kapustę
złapiemy jej nóżki tłuste,
wepchniemy rogami do wora
i łapa ze dwora.
Uczta będzie znakomita
i tak z kózką będzie kwita.
Powstały jednak dylema.
Po pierwsze; worka nie ma.
Może zastąpi go stara beczka?
Lecz trudna z beczką ucieczka.
Po drugie i trzecie
czy kto widział w świecie
by brać kozę za nogi?
kiedy popaszczniej za rogi?
Popatrz, rzecze wilk do wilka,
zda się, starczy jedna chwilka
aby pięknej kózki sadło
się jadło.
Tak nad „chwilką” się wahały,
tak kręciły, tak ziajały,
że im przeszedł wieczór cały.
A z wieczora przyszła pora,
gdy pod strażą psa i człeka
poszła kózka gdzie obora
na noc czeka.
Teraz patrzy wilk na wilka,
- jak uciekła nam ta „chwilka”?
Jakiś morał do obrazu?
Masz coś zrobić - zrób od razu!