Kroniki Sybilli - rozdział 56
- Kim jesteś? Gdzie jesteśmy? - zapytał. Jednak przybysz nie zważając na niego, uklęknął przed Sybillą podając miecz. Królowa bez słowa odebrała swoją własność i spojrzała na migoczące w oddali światła miasta-państwa.
- Jutro o świcie wejdziemy do Tadmuru wraz z pierwszą karawaną - zarządziła. Nieznajomy skiną głową i rozpłyną się w powietrzu.
- Po co tu jesteśmy? - zapytał zniecierpliwiony król Ur.
- Po informację - odpowiedziała spokojnie Sybilla.
- Czy możesz być mniej tajemnicza - poprosił zirytowany Samuel.
- Samael już dawno próbowałby spenetrować mój umysł - odrzekła królowa.
- Na tej ziemi jestem Samuelem, nie nim. Samael umarł dawno temu w kosmicznych przestworzach - odpowiedział gorzko mężczyzna.
- Jednak - odezwała się cicho Sybilla - wciąż wyczuwam w Tobie drzemiącego generała Praźródła.
- Raczej buntownika i zdrajcę - odparł.
- Za kogokolwiek się uważasz, nadal masz potężną moc i całkiem niepotrzebnie z nią walczysz. Potrzebuję twojej siły, wiary i umiejętności.
Samuel zawahał się. Spojrzał na nią tym samym wzrokiem, jak wtedy, kiedy to Samuel prosił ją by przystąpiła do jego armii. Teraz role się odwróciły i musiał podjąć decyzję.