Spojrzenie odbudowane ze zgliszczy
Pędzę w pragnieniach jak w kanu
Szybszy jestem od wiatru
Gdy marzę Gdy płynę żaglówką bez masztu
Bez wioseł płynąć mogę tylko z prądem
Ku morzu przemieszczam się pędem
Kropla za kroplą zostawiam za sobą
Po kolei jak by były zużytą ozdobą
Kotwicę balast tego świata
Patrząc jak za horyzontem znika poświata
Słońca co zachodząc gaśnie
Przed mrokiem chciałbym zdążyć właśnie
By podziwiać wolne otwarte przestrzenie
By w bezkresie zanurzyć spojrzenie
Wolne od zawiści
Odbudowane ze zgliszczy
Otwarte na to co nowe
Serce moje jest gotowe
Na podróż w nieznane
Gdzie odpowiedź na wołanie jest niesprecyzowane
Bo to właśnie czyni świat pięknym
Że nie wszystko wiemy
Zanim do celu dopłyniemy