Deszczowa gra w zmokłą kurę
znów potargały twych włosów sad.
Czujesz, jak by przez wojnę iść Ci przyszło.
A nie przez miastem zbudowany świat.
Więc idziesz wieczorem deszczowym przez życie.
lecz znów zapomniałaś parasola.
Choć wokoło świat mijany stoi w rozkwicie.
Ty czujesz się jak zmokła kura.
Trzeba Ci jednak przejść tę ulicę,
co imię ciężkich wyzwań niesie.
Wiesz jeszcze tylko ze dwie przecznice.
I słońce wyjdzie, wszystko zmieni się.
Więc się uśmiechasz, mimo że makijaż
cały już spłynął czarną smugą po policzku.
Czujesz, że jeśli coś, to nie wytrzymasz.
Wybuchniesz falą złowieszczego krzyku.
Ale się jeszcze resztką sił wciąż powstrzymujesz.
Bo wiesz, że za głupoty przyjdzie słono płacić.
I twardo kroku deszczom dotrzymujesz.
Mimo ze szpilki wyglądają jakby miały się rozlecieć.
To twardo nimi rytm tej gry wystukujesz...
no wiesz...
głowa do góry dziewczyno
pierś do przodu
pośladki razem
uszy do góry
i takie tam
i całe 365 dni twoje :)