Lisek in time
w nich lisek – cień na niklu,
echo istnienia, które przemija.
Czy zegar bije, bo musi,
a może bo ktoś patrzy?
Nikiel odbija światło chwil,
stal styka się ze skórą –
zimno znajome jak powrót.
Chropawy tynk ścian – pamięć lub złuda,
mechanizm zacięty kamykiem.
Kamyk w zębach – ktoś go pcha,
by czas płynął.
Gdy kamyk ustępuje, tryby chwytają liska,
ostrza ranią skórę – cena za ruch.
Mechanizm drży w zawieszeniu,
moment zawahania w rytmie.
Krew spływa po niklu, jak kropla czasu,
a mimo bólu wszystko trwa.
Bezpieczeństwo? Iluzja czy potrzeba?
Może to tylko chwila,
zanim tryby zmielą nas i pamięć.
Każdy krok – drobny akt buntu
w bezkresnym, obojętnym mechanizmie.
Czy rana to klęska, czy znak, że żyjemy?
Czy ból to cena za płynący czas?
Rytm trwa, nawet gdy tryby ranią,
nawet gdy światło gaśnie,
nawet gdy czas jest tylko iluzją.