Do tego jedynego.
W tej mojej marzycielskiej głowie.
Wybudowałam nasz wspólny dom
I spisałam codzienności znoje.
Już głębię znam Twoich oczu
I włosów jedwabną strukturę.
Już każdy milimetr Twojego ciała
Na swoim pędzlem maluję.
Już suknię wybrałam i kwiaty,
I widzę siebie w welonie.
Wszystko już przecież zaplanowałam:
I wspólne łóżko, i sofę w salonie.
Zdążyłam posadzić tulipany w ogrodzie,
Wypełnić album zdjęciami naszymi,
I dziecku wybrać imię, i się zestarzeć,
Patrząc na fotografię na komodzie.
Już nam starość wymyśliłam całą:
Długie wieczory przy kominku,
I wnuki na kolanach, i pocałunek na policzku,
I zmęczone, kruche twarze.
I że, jak Ci ślubowałam: miłość,
Wierność i uczciwość do grobowej deski —
Tak trwać do końca dni moich będę.
I zostanie po nas wspomnienie głuche,
Choć niegdyś żywe i namiętne,
Gdy Ci po cichu zniknę i odejdę.
***
I byś już zawsze na mnie patrzył,
Jak żeś wtedy na mnie spojrzał.
I przed sztormem w ramionach schował.
Ale nade wszystko —
Chciałabym, żebyś mnie kochał.
Tak, jak ja Ciebie pokocham.
Na razie czekam, aż Cię poznam.