Towarzysz Miasnikow- akcent polski
Dróżką do dworku wiódł zagajnik brzozowy
Trawy ścieliły dywan w szmaragdzie od głowy
Brzozy rozłożyste jak pędzlem malowane
Niczym panny w sukni rozwichrzone całe.
Malarz, gdy wygląda za sztalug bywa chory
Dla srebrzystej poszarzałej z lekka słodkiej kory
Gdzie gałązki jej świętość w zieloności małą
Zdobią wianki panien a palmom szatę dają
I szumią te brzozy, gdy zefirek poranny
Zadumane to patrzą na swój woal panny.
A w trawach są chabry błękitem otulone
Śpią w źdźbłach trawy, kto dostrzeże, że to one.
Właśnie wzbił się kurz, pył- jakiś ruch z oddali
I powietrze zamienił w wir kłębami stały
Wjeżdżali wolno konno, ale wyprostowani
Rotmistrz z lekka na przodzie za nim dalej ułani
Kawalerzyści chłopcy piękni malowani
Serca biją pieśń u nie jednego z nich wielce
Raduje się dusza a usta śpiewają wierszem