W drodze na Berdyczów -część piąta
Tu rzucano ulotki, tam wołano Miszę.
Lazło na stopnie chłopstwo i zlatywało zbite
Z obu stron pociągu, pchało się ukryte.
Kolbami odpędzone, znowu się wciskało,
Gdzie mogło do wagonu i to było mało.
Za okien rżały konie, kozackie ogiery,
Czerwone ich nakrycia, poprawiano dery.
Tu barczyści Żydzi i wzdychające błazny,
Cadyki pochyleni w dziwacznej fantazji.
A wszystko spoglądało, no niby ukradkiem
Na ich ojca rabbiego, który był już dziadkiem.
Pierwszy szedł Miasnikow, za nim jak cień Stiepan,
Telegrafista Iwan - twarz z blizną od ran.
Przeciskali się w tłumie, nerwowo i spięci,
<A to Ci powitanie- gapie, co ich kręci?>
Cieżarne chochołeczki stały uśmiechnięte,
<Przejście, rozejść mi się, strzelać zaraz będę!>.
Kozacy w czerwonych stali szarawarach,
Krzywe nogi, pasy, szerocy w barach.
Uprząż koni rumackich zdobiły ich stroje,
Napierśniki zaś czarne, kabury, naboje.
Oj, gibkie to rzemienie pod ogon wkładane,
Kolorowe kamyki przy nich unizane.
Tręzle były sadzone srebrem, wystające długie,
Błyskające ozdoby, świeciły się w czubie.
<Czołem!- krzyknął ktoś z tłumu, donośnym to głosem
Towarzysze gdzieś idą , a ja Wam coś niosę?
Siodła mam w prezencie żółte z potnikiem ,
Dla dowódcy w sam raz, niechaj jeździ bykiem.
<To Ty Iwanie drogi, prowadź na kwaterę
Siodła przyniosą inni, no nie na ruderę?
Garkuchnia mi potrzebna a później Wołyński ,
Tyś krajan ojca Paszki od kozaków krymskich.
Pamiętam dobrze on miał konia szczególnego
Zaciętego, nagłego do kłusu zdatnego>.
Gdzie ten koń jest teraz? Zaczął się strychować ?
Widzisz ja wiem wszystko -moja w tym głowa,
Załatwiłeś Ty konia, powtórzyły się rany ?
Kozaku za to będziesz wszędzie przeklinany.
Koń jest jak przyjaciel nasz, ojciec, gdy ratuje,
Gonią Cię , Ty zaś klusem - a z Was są szuje.>
Gdzie ten koń jest teraz? Zaczął się strychować ?
Widzisz ja wiem wszystko -moja w tym głowa,
Załatwiłeś Ty konia, powtórzyły się rany ?
Kozaku za to będziesz wszędzie przeklinany.
Koń jest jak przyjaciel nasz, ojciec, gdy ratuje,
Gonią Cię, Ty zaś kłusem - a z Was są szuje.>
<Ja młody niby Paszki, on konie hoduje
I psy różnej to rasy i suki mające ruje,
Jeździ sam chłop przy kości, do Berdyczowa często
Konia wybierze Tobie, jak chcesz, dziś nie święto,
Powiadał tydzień temu ,że miałby ogiera
Lecz gadają na miasto wróg skądś napiera.
Jak to Wy rozumiecie, Polacy atakują?
Czy drogi są przejezdne ,czy ich nie blokują?>
Odezwał się wprost Iwan, ciekawy to wieści
Miasnikow spojrzał wolno - <To Ci się nie mieści
W głowie, rozum malutki- postój mieliśmy krótki
Czas na kwaterę chodźmy a nie masz Ty wódki?
cdn nastąpi