Cykl zamknięty
Oto gałąź, co usycha,
Bo jej liście zjadła licha.
Żarłok z lichy tej nie lichy
- liści zjadła ze dwie michy.
Teraz - jak co rok się zdarza -
licha nam się przepoczwarza
i na wiosnę te badyle
opuści piękny motylek.
Tak to często z czasem leci,
że z brzydkiego ładne wzleci.
Bywa także i odwrotnie:
ładne zmienia się okropnie
i choć ślicznym być się stara,
to wyłazi zeń poczwara.
Nie ma się co na to złościć.
Raz szkarady – raz piękności.
Cykl odwieczny. Nie ma rady.
Raz piękności – raz szkarady.
Wie, kto takie sprawy śledzi:
często w szpetnym urok siedzi.
Bogumił Pijanowski