Moja modlitwa
Modlić do Ciebie słowami,
Ale myślą, zapatrzeniem,
Pokornym głowy schyleniem.
Czasem łzami i łkaniem,
To znów duszy śpiewaniem,
Ciszą i zasłuchaniem,
Z głębi serca wołaniem.
Zachwytem dla dzieła Twego,
Co jest początkiem wszystkiego.
Podziw nad zjawisk tysiącem
Jest mą modlitwą gorącą.
Bo po cóż Ci, Panie słowa?
Ty wiesz, co w duszy mej chowam;
Czy drąży gorzki ból winy,
Czy radość gra bez przyczyny.
Ty, Panie i bez moich słów
Wiesz sam, czego mi potrzeba;
Czy błogich i spokojnych snów,
Czy też powszedniego chleba.
Może Ci milsze moje zadumanie,
Niż wyuczonych pacierzy klepanie…
Może Ci bliższe moje zapatrzenie,
Niźli pokłony i krzyżem leżenie…
Ja sama cóż zdziałać zdołam?
Wszystko – i tak – wola Twoja.
Nic się z przypadku nie bierze,
Wszystko ma cel swój – w to wierzę.
Więc wybacz, Boże - wybacz mi to proszę,
Że modłów głośnych, żarliwych nie wznoszę,
A w zamian za to, przyjmij strofy wiersza,
Bo to jest moja modlitwa najszczersza.