Poranna medytacja
Gdy rano codziennie
Zostawiam swe ciało
Żeby sobie sennie
W łóżku poleżało
Unoszę swą duszę
Do Pana mojego
I nic już nie muszę.
Nie czuję nic złego.
Światło mnie wypełnia
I biel przezroczysta.
Czuję, że się spełniam,
A dusza ma czysta.
Radość mnie przenika
I miłość ogromna,
Czysta, bezgraniczna
Niemal nieprzytomna
Znów Bóg mnie dotyka,
Przytula me serce,
Znowu go spotykam
Nie pragnę nic więcej.
Długo trwać nie mogę
Niestety w tym stanie
Muszę ruszać w drogę,
Na ludzi spotkanie
Aby się zanurzyć
W szarość świata tego
Walczyć w nim i służyć
Aż do upadłego
Wieczorem po bitwie
Zaraz po kolacji
Powrócę w modlitwie
Albo w medytacji
Znów mnie zaprowadzi
Przygotowanego.
Przytuli, doradzi,
Dotknie ducha mego.
19-04-2022