Rozprawa
Czy jest taka ciemność, co brzasku nie czeka?
Gdzie znajdę pustką pełne, dostatnie miejsce?
Gdzie spotkam wolnego prostotą człowieka?
Czy poznam taką miłość, co gardzi zazdrością?
Usłyszę kłamstwo takie, co prawdy nie pragnie?
Czy zgłębię smutek, co nie tęskni za radością?
Czy jakąkolwiek dobroć ramieniem zagarnę?
Czy jest taka zima, co wiosną nie znika?
Czy jest dzień bez wschodu i zachodu słońca?
Czy jest sen tak twardy, że rankiem nie zmyka?
I noc tak bezwzględna, że wiecznie trwająca?
Czy zdołam w życiu poznać, co niepoznawalne?
Czy umiem nazwać słowem to, co nieuchwytne?
Czy dotknę swoją dłonią, co nienamacalne
Lub zgadnę, w jakim Kosmos porusza się rytmie?
Wierzę, że nie wszystko w świecie oczywiste,
Że istnieją sprawy, które kpią ze zmysłów,
Że najbardziej złudne to, co rzeczywiste;
Najważniejsze rzeczy są poza umysłem.
Bo jest pewien ogień, co nie umiera w wodzie,
Jest moc nie zmierzona czułymi przyrządami,
Cuda, co bez miary szokują nas na co dzień,
A których istota jest ciągle ponad nami.
Tylko dumna ludzkość - uparta i ciemna
Sądzi, że potrafi Wszechświatem zawładnąć,
Chełpi się i szczyci swym dziełem zniszczenia,
Nie wie, że natury nie można ogarnąć.
Nie ma rozgrzeszenia za w pień wycięte lasy,
Za proste rzek koryta - nie ma przebaczenia!
Nadeszły Matki - Ziemi srogiej zemsty czasy,
Co prowadzą na ludzi owoc Jej cierpienia.
Bo nie można walczyć z Odwieczną Mądrością
I nie można zmienić, co jest doskonałe.
Przyrody trza słuchać z pokorną miłością,
Stawać się jej cząstką z dnia na dzień - wytrwale.
A wtedy nam odpłaci bezgranicznym dobrem,
Nakarmi tak, jak matka, ochroni, ogrzeje,
Podsunie swe bogactwa rozumne i szczodre,
I na byt spokojny przywróci nam nadzieję.