Urządziłam się
Za dyskretnym woalem cieniutkiej firanki,
Nad urokliwą rzeczką o nazwie Bogdanka,
Co się obok wije, jak w ekstazie kochanka.
Urządziłam się pośród nut ptasiego śpiewu.
Obłokom się stąd kłaniam i trawom, i drzewom.
Wychudłe cienie smutków tu się nie zjawiają,
Bo im promienie słońca wstępu zabraniają.
Wieczorami się gwiazdom zadumanym zwierzam,
Troskę o spokój jutra niebiosom powierzam
I gdy mrok już znużony na spoczynek prosi,
„Wszystkie nasze przyjm…” szepczę i przymykam oczy.