Miriam
jest środek nocy i sen nie nadchodzi
więc marne wiersze dla Ciebie piszę...
brakuje słów aby oddać
to co teraz czuję
coś się ciągle nie zgadza
i ciągle coś tu nie pasuje...
Matka Boża Bolesna
Patronka moja roku dwadzieścia i cztery
też nie śpi i teraz właśnie kogoś
od lodowatych ogni ratuje...
marzenie jedno życiem mym kieruje
żeby pokój otulił tę biedną Ziemię
I żeby mimo wszystko
i nawet wbrew wszelkiej nadziei
dosłownie i kompletnie
na koniec od wiecznych płomieni
bez żadnych zasług wszyscy
zostali zbawieni...
dlatego niemożliwego teraz spróbuję
i de profundis wołam do Ciebie
niech zstąpi Duch Twój
i serc ludzi skruszy kamienie...