Wiersz jesienny.
Płynie wolno, pobrzękując odkurzaczem sąsiadów.
Kruki z oddali opowiadają swoją historię.
Że zima już powinna przyjść.
Kasztany pospadały, prosto pod moje stopy. Otrząsnęła je bryza znad jeziora i krzyk kaczek,
które nie odleciały.
To pierwsza jesień od lat, której nie oglądam sama.
Jest inna.
Widzę w niej czas na wieczorne rozmowy;
Na śmiech i poezję, która spała w szufladzie bez naftaliny;
Na poczucie, że pora do domu, bo ktoś czeka.
Krople na szybie zebrane to Twój oddech.
Lubię jesień, mogę dłużej być z Tobą.