Zemsta
jej marzenie o wielkiej miłości.
Pokruszyła je w palcach
i w zamyśleniu nakarmiła nim wróble.
Wydziobały wszystko,
do ostatniego okruszka.
Dobrze, że choć im dało trochę radości.
Może wszystko byłoby inaczej
gdyby nie jego niewierność
i zgubny instynkt myśliwego.
Najdziwniejsze było jednak to,
że po tym wszystkim,
nadal go tłumaczyła.
W jej oczach był niewinny.
To tamta złapała go w swoje sidła...
Ostatni promień jesiennego słońca
sam wpadł w jej dłonie.
Tak długo skręcała go w palcach,
aż stał się grubą na pół centymetra liną.
Szarpnęła go szybko,
jakby chciała sprawdzić wytrzymałość.
Nie zerwie się, nie da rady.
Przez głowę przeszła jej myśl,
że jeszcze będzie szczęśliwa.
Zaczęła planować zemstę,
to było jej nowe marzenie...