Żadnych ciastek /11/
Wielki pisarz polski, twórca science-fiction i ateista pod koniec życia powiedział zdanie, które w kontekście jego całej działalności pisarskiej mocno zastanawia: “Dziwne, że to wszystko tak się samo ukształtowało”. Einstein powiedział, że “istnieje jakaś nieznana siła ponad wszystkimi znanymi fizyce energiami, decydująca ostatecznie o wszystkim.” Newton, a nawet Darwin byli wierzący ogólnie w Boga. Darwin miał skrupuły, czy publikować swoje dzieła o pochodzeniu gatunków i człowieka, selekcji naturalnej przez dobór - nie chciał ranić uczuć ludzi wiary. Ostatecznie zrobił tak, bo miał konkurenta, który odkrył to samo. Czy odkrył - wtedy myślano, że tak, dziś wiemy, że jest to bardziej skomplikowane. Długo myślałem nad tym, co jest ze światem nie tak? I doszedłem do wniosku, że…to nie ze światem, a nawet wszechświatem coś nie tak, ale z nami, ludźmi. Wszystkiego chcemy i to natychmiast, na już, na “wczoraj”, ciągły pośpiech, jakbyśmy chcieli wyjść z naszych ciał, uciec od siebie i duchów przodków albo rysujemy sobie nierealne cele i pędzimy za nimi, kręcąc się w kółko, jak pies goni za ogonem. Albo jak chomik aż do skrajnego zmęczenia goni po karuzeli. Podobno myszy w laboratorium wciskały przycisk dający przyjemność tak, że o mało nie umarły.
Dlaczego dzieci w kościele bez wstydu chodzą między ludźmi, podchodzą do ołtarza, zaczepiają obcych? Bo są niewinne i nie mają poczucia winy; dwa - są pozbawione świadomości, że umrą; trzy - nad nimi jest parasol ochronny rodziców, więc czują się bezpieczne. I tak dalej. Ale chyba to ciekawość wszystkiego je gna w każdy kąt, zakamarek. Dzieci są czyste i nie wiedzą, że umrą. Mają czyste sumienia. Nic ani nikogo nie mają na sumieniu. To bardzo ważne. Wiedzieli już o tym filozofowie starożytności. Wiedział o tym mistrz czarnoleski, Jan Kochanowski, ojciec naszej całej literatury narodowej. Dawniej szczęśliwy był każdy, kto był niewinny. A jak coś naprawdę złego zrobił, a był bogaty - często fundował budowę kościoła. Ile kościołów gotyckich czy barokowych by nie powstało, gdyby wszyscy mieli czyste sumienia. Ale z tym jest jeden problem: zdarza się, że obiektywnie niewinni ludzie czują z jakiegoś powodu straszne wyrzuty sumienia. I odwrotnie - ludzie, którzy mordowali, recydywiści nic sobie nie robią ze swych zbrodni. Dziwne. Jak może być tak zniekształcone sumienie jednych i drugich. Ci, co się spowiadają zazwyczaj cierpią na wąskie, skrupulatne sumienie. Wszystko wydaje się im grzechem. Każda własna wola - złem. Każda inicjatywa jest sabotowana przez nich samych. Jest coś takiego. Autosabotaż. I choroby z autoagresji. Organizm zaczyna niszczyć samego siebie, tkanki, narządy. Trzeba podawać sterydy. Tak samo w psychice - to autosabotaż. Są ludzie, którzy obiektywnie osiągnęli sukces, nieistotne w jakiej dziedzinie i cierpią z powodu paradoksalnej “kary za sukces”. I przeciwnie - ci, co ponieśli porażkę, czują coś w rodzaju “nagrody za porażkę”, jakby nagrodę pocieszenia. Bo ci, co wygrali zwyciężyli tych przegranych, więc dla równowagi muszą trochę odcierpieć. Wielu nawet nie próbuje w życiu wygrać. Bo co dalej? Zrobię ten mityczny pierwszy milion i co dalej? Robić drugi? I co dalej? A ilu bogaczy skoczyło już z mostu. To, nie żule skaczą z mostów. Właśnie nie. Bo żule mają cel - wyjść z bezdomności, bezrobocia, poza tym wielu odpowiada takie życie “niebieskich ptaków”. A bogacz po zrobieniu kasy traci cel, więc i sens. Dlatego nie milion. Trzeba umieć zrezygnować. Sztuka rezygnacji. Mówią nam - “nie rezygnuj, bierz wszystko, wszystkiego doświadcz, idź na całość”. Nie. Ja wolę oderwać się od świata. Za bardzo się do niego zbliżyłem. I sparzyłem się. Bo świat obecnie nigdy nie był w tak złym stanie. Było lepiej, może później będzie lepiej. Póki co jest źle. Trzeba czasem umieć się wycofać. Tak, trochę to egoistyczne, ale zdrowe - wycofując się, dajemy innym pole do popisu, przestajemy brać udział w “wyścigu szczurów”, co najlepiej widać na zagranicznych giełdach. Tam dosłownie ludzie w czerwonych krawatach są jak w amoku. Sajgon, całkowita paranoja. Czy taki styl życia prowadzi do dobra? Pytanie, na które dawno odpowiedział Nauczyciel ludzkości, w którym miliony, jeśli nie miliardy pokładały i nadal pokładają jedyną nadzieję - “bo cóż zyska człowiek, choćby cały świat zyskał, a na duszy szkodę poniósł…” Słowa te biorę sobie dziś głęboko do serca. Bo są prawdziwe i genialnie opisują nas, pędzących jak to stado świń po zboczu prosto w odmęty Jeziora Genezaret…
***