wściekłość i bunt
upierdolona światłem księżyca
powiew niósł przebrzmienie lata
tłamszony gniew wył mi w oczach
sam w walce ze złem świata
uważany za pojebanego
wszedłem na dach
obaliłem cztery wina
padłem pijany
pod bezmiarem gwiazd
zgnieciony ciężarem nieba
buchał ze mnie strach
że nie podołam przeznaczeniu
księżyc w pełni dumał
obserwując mą indolencję
w temacie głoszenia Słowa
- oto nowy jest Jonasz
który nie może się wykręcić
objąłem wzrokiem blask gwiazd
i w alkoholowej malignie
wyraziłem Najwyższemu
bełkocącym głosem
swoją wściekłość i bunt
jak to może być
że w tak zeszmacone życie
wkroczył Bóg
przeznaczając wielką misję
stania się światłem czasów ostatecznych