To, co przeżyłem... (2005)
Nim Ciebie zgubiłem.
Tyle lat w ciszy , bezimienności
Tyle chwil sam w swej bezkrwawości.
Teraz nie ja podnoszę się z ziemi
I inna twarz wychodzi z cieni.
A kiedyś biegłem jak wariat w pole
I wbiłem krzyż na tym padole.
Tam, gdzie gineła ciernista droga,
A umierając wiodła do Boga.
To moja ścieżka już zapisana.
Tu ślady stóp, tam ślad kolana.
Biegłem, padałem, biłem, krzyczałem,
Bo pragnąc życia wciąż umierałem.
Tam, przy zakręcie, rana na drzewie,
Wbiłem w nie topór w bezsilnym gniewie.
Na skrzyżowaniu jest odcisk twarzy:
Prosiłem Boga: Chroń od zagłady!
Tyle lat w ciszy, po nocach strachu.
Z żalu poznałem smak - zapach piachu.
Czy nie za późno? Czy jeszcze żyjesz?
Bo mimo wszystko jak źródło bijesz.
Lecz to odeszło z liści kobiercem...
I pożółkł rozum, zamarzło serce....
I wzrok matowy, w dal zapatrzony
Uciekł wraz z bólem w odległe strony.
Bogiem nie byłem, nie byłem diabłem
To, co zrobiłem - sobie ukradłem.
To, co przeżyłem we mnie zostanie.
Co ma być teraz, niech będzie. Amen.