Klaustrofobia (2015)
Przejdę przez nie i tak
Wyrwę, zburzę, rozbiję
I uwolnię na świat.
Nie wiąż proszę mi dłoni,
Gdyż kaleczy je sznur.
Jak mam tulić cie, pieścić
Gdy mnie wiąże ich ból ?
Nie zamykaj mi oczu
Może stracę dziś wzrok,
Może drżące powieki
Znów pozwolą na krok.
Nie zatykaj mi uszu
W ciszy rodzi się bunt
Myśli ciszą więzione
W rwący toczą się nurt.
Nie odbieraj zapachu
Gdy ja pełnią swych płuc
Zachłyśnięty rozkoszą
Do lotu wzbijam się już.
Jeśli mówisz, że kochasz
I zaciskasz swe pęta
To miłości już nie ma
To już chciwość przeklęta.
Nie utrzymasz mnie nigdy
Łańcuchami zazdrości
Zerwę krwawiąc kajdany
Szarpiąc się do wolności.
Klaustrofobia to zło
Lęk paniczny wśród ścian
Twarz oprawcy ma stróż
On wszystkie klucze
W zaciśniętej pięści ma.