spowiedź włóczęgi
nie odwrócę wzroku
by rozstać się z historią
pogrzebię dawne ja
spalcie ciuchy
okrywa ciało stary łach
w sercu już nie mieszka strach
wolny od spraw
będę głosił światu
będę napominał ludzi
bliski czas ułamek
miejsca
na tarczy prawie brak
idę z uśmiechem nie szukam Boga
idzie ze mną podnosi mnie gdy upadam
rozmawiamy jak ojciec z dzieckiem
śmieję się z tych co majątki w dłoni
w nienawiści do ludzi nieufność w oku
nie tak dawno gnałem z wiatrem
z wiatrem chmury asfalt zwinięty pod kołami
idę boso jak Wojtek z Arizony
idę dumnie idę tam gdzie umrę
kości pochowajcie w ziemi
wracają do Matki
oddech idzie do Ojca