Z dolin pustyni idziemy (2016)
Z wiatrem, lecz pod wiatr
Zawieszenia stan
Pięknie nam się rzadko śniło
Wiązał skrzydła strach
Rzucał tam gdzie chciał
I z przeszłością , i po przejściach
Pełni smutnych ran
Wykrzyczanych skarg
Porywani podczas wejścia
Brutalnością dnia
Gwałtownością zła.
W mordzie psa błyszczały zęby
Chciał uchwycić krtań
Szydło z worka wyszło po to
By dołożyć ran
Prawda nas nie wyzwoliła
Mocno biła w twarz
Na łańcuchu dojścia prawdy
Była wściekłość psa
Uchwyć moje szorstkie dłonie
Głaszczą mimo traum
Lekko przyprószone skronie
Taki jest mój stan
Przeznaczeniem jest pisane
Że tak miało być
Z góry dusze postrącane
Nowy oddech łapią dziś.
Na tej wypalonej ziemi
Wydawało się
Nie urośnie nic
Gdzieś w dolinach pogubieni
Na odległość łez
Zbliżyliśmy sny
Zniekształconymi myślami
Wybiegamy w przód
Nie patrzymy wstecz
Perwersyjnie sobie sami
Pełni czułych słów
Pamiętamy że...
W mordzie psa dziś błyszczą zęby
Mam dla niego kij
Nasze zabliźnione rany
Ucałuję dziś
Chcę opatrzyć cię uczuciem
W naszej drodze tam
Gdzie na szczycie od stuleci
Tkwi spełnienia stan.