Późna jesień
Minęło lato, wiosna w kwiatach stała
Posępna jesień, nagie stoją drzewa
Opadłe liście, zimny wiatr rozwiewa
Zeschły, sczerniały, badyle przy drodze
Czarny listopad w ludziach budzi grozę
Gdzie tylko spojrzeć, rozpacz i zwątpienie
Jakby śmierć przyszła niosąc smutku brzemię
Jakby nam w sercu zakwitały wrzosy
Jakby nad nami płakały niebiosy
Całym twym światem jest ta jesień szara
Twą miarą szczęścia miłości jest mara
W swych dłoniach niesiesz proch roztartych liści
Smutne twe serce, pełne jest zawiści
Znikły gdzieś w dali dni złotej pogody
Na powrót zimy nie ma twojej zgody
Nic cię nie cieszy tej strasznej jesieni
Jakbyś swych bliskich stracił w czas pandemii
Jakby twe życie dobiegło do końca
Jakbyś już nigdy nie zobaczył słońca
Zrozum mnie idę przez jesień bez celu
Mój wielki smutek wybacz przyjacielu
2020-10-19