Krople deszczu
Ktoś z nadzieją że zdąży do domu ucieka.
Pies ze strachem pod sofą na ryk gromu czeka,
czując że zwiastun burzy dotrze tu niebawem.
Pierwsza kropla z impetem upadła na trawę,
za nią inna na stłuczkę z asfaltem narzeka.
Tysiąc pędzi w dół żwawo i żadna nie zwleka,
jakby mycie ulicy było tak ciekawe.
Inne jednak szkwał poniósł, nad taflę jeziora,
oraz las i zagony wilgoci spragnione,
by przelała się pełna ambrozji amfora.
Słońce na to spogląda lekko obrażone,
lecz nadziei znak prześle kiedy przyjdzie pora,
piękne barwy tęczowe promieniem olśnione.