drobinka
ciebie unieść już nie umiem;
kiedy piękno wokół z chęcią
przeobraża wzeszłą studnię
nikt jej jeszcze nie omieszkał
zanieczyścić, choćby plusnąć;
wodą deszczu jej nie wesparł
podczas dzionka zanim usnął
jesteś czyli dniem przed nocą
czuwających szczęść tradycją
w próbie łączyć bieg piechotą
gdzie pytaniem wnosi liść sen
jesteś słońcem wbrew odbicia
wśród księżniczek księżycową
przecież przyjaźń Q przybycia
dałaś w głowę kochać słowem