śmieć we dwoje
buczki śmiechem pieszcząc
te natomiast jak niemowląt
szczycą ją przez wieczność
widzi śmierć dwojga gniew:
chłopa w bez-miar nerwów
już podchodzi.. a tu chłodzi
wdzięk rozwścieczonej gol
dalej śmierć patrzy w het
trzęsie szmer w pijanych;
jeden głupszy drugi głupi
myślą - może w dzbanek?
mieli chęć jeszcze w pięść
(nawzajem pysk sprać już)
ale jednak razem prze'szli
przed w przejęcie mamuś
wtedy śmierć martwi łeb..
znowuż wszystko zdrowe
może sobie dziś nadrobię
czas mnie przewędrować
Jezu weź mnie wraz precz
przełącz w otchłań świata
o to proszę jak przed kosą
krzew w ścięciu zza chaty;
zmarła śmierć - Jezus też..
fruną w szczęście wieczne
wtedy Tatuś jakby na złość
parom wzniósł poprzeczkę
