Wyspa możliwości
na początku jest stacja terminal albo port
one wszystkie są częścią każdej podróży
niewiele brakuje
by uciekł ostatni pociąg samolot lub statek
przed wyjazdem nie zajrzeli nawet do literatury
nie znają kierunku
a wejść dla podróżnych widzą
o wiele za dużo
kiedy wreszcie wyruszają przychodzi ulga
bo rozpocząć trzeba
choćby nawet nie było wiadomo
którędy
i w którą stronę
powiedzieć że ruszyli z dużym opóźnieniem
może tylko ten kto nie zna różnicy między wartością względną i bezwzględną
nic nie wie o umowności poziomu morza jedynki i zera
a jednak czas odprawy jest bezwzględny
twarz strachu że czas nieodpowiedni
że dystans zbyt wielki
wymienia spojrzenia z obliczem znużenia
płyną więc w powietrzu
w uszach słyszą szepty
podróż jest jak sen
a sen jest jak podróż
coś zmienia się bezpowrotnie kiedy zamykasz i otwierasz
oczy
nie tylko zresztą oczy
słowa i zdania krążą między nimi jak pszczoły
ostrzegają że upływający czas
niczym kornik który zamieszkuje głowy z drewna
zabierze z niej imiona daty i zdarzenia
a jeszcze zanim wyruszyli wspominał wrzosy
nad zatoką z ojcem
wtedy jeszcze pamiętał
zdumienie wypełnia przestrzeń gdzieś pomiędzy nimi
by za chwilę być świadkiem
mocnego uścisku
w którym granica
w którym terytorium
przestają się liczyć
odtąd stoją już razem pod dębem pod skałą i pod wodospadem
popatrz na nich przez chwilę poczujesz to samo
las i kamień i strumień spoglądają na ciebie
to właśnie gdzieś po drodze zaczęli rozumieć
powiedział wtedy nie myślałem nigdy że będziemy razem
niebo ziemia i morze są jak plaster miodu
za dnia krążą pszczoły i śpiewają ptaki
w nocy zaś rządzą duchy
teraz są gdzieś pomiędzy pośrodku a więc w drodze
“somewhere in between” kate bush gary brooker
oddechy za plecami dorastanie dzieci jak perkusja bohnama
naraz walc i samba
skoro mowa o tańcu
patrząc na jej włosy myśli
tańczą w powietrzu do słońca jak jednodniowe motyle
barwy na tle szarej skały
dwa porządki czasu napięcie pomiędzy światłem dnia a nieuchronnym zmierzchem
wśród kartek i fotografii
tu i teraz jest oddech
i mrugnięcia powiek
dni godziny sekundy
pogrzeby rodziców
coraz łatwiej zapomnieć
że nic nie jest na stałe
im mniej czasu tym trudniej
mijać kolejne opuszczone domy
zamykać pokój za pokojem
niedokończona podróż
niedokończeni ludzie
zatrzymać się przy każdym
jest niemożliwością
afront nieunikniony
jak "no thanks" po zmroku
gdy mijani turyści
częstują butelką
czy w tym pośpiechu
już tylko brzęk monet
znudzony głos przewodnika
wyrzut i pretensja
w czasie w którym
Achilles zamienił się z żółwiem
osobiste rekordy
korony gór
czyny
i pamiątkowe zdjęcia
minimum socjalne sławy dla każdego
miliony elektronów dookoła świata
terabajty pamięci
która nie ma korzeni
jak nie utracić
tego co mówią cienie i posągi
odpowiadając na niewypowiedziane pytania nowoprzybyłych
jak przeniknąć na wskroś
miejsce ludzi zdarzenia
może dotknij skały
stopami - powietrza
odnajdziesz wtedy twą odległą wyspę
gdzie słowa ważą więcej
w miastach cokolwiek rzadko zmienia się przez dźwięki
a tutaj niewiele potrzeba by zmienić złoczyńcę w zwierzę
głupca w skałę kobietę i mężczyznę w drzewo i w strumień
lub w dziecko na brzegu morza
kiedy wchodzi słońce
