Koleje losu
Dzieciństwo, młodość i pierwsza miłość,
Świeżość konwalii i kwitnienie bzu,
Czas niezmąconych rozterkami snów.
Potem było to, co najtrudniejsze:
Łzy, gorzki zawód, zwątpienie pierwsze,
Piekło, co w duszy jeszcze na dnie tkwi
I ciąg bolesnych beznadzieją dni.
A później było to, co być miało:
Smutki, uśmiechy, zaduma, radość,
Labirynt zwyczajnych, życiowych spraw,
Parę uniesień i szczęśliwy traf.
Normalne życie, jakich niemało:
Wzlotów, upadków nie brakowało,
Były rozłąki, wzniosłe wyznania,
Głupstwa niewarte zapamiętania.
Najważniejsze dopiero nastąpi:
Jakich zaszczytów przyjdzie dostąpić?
Czy los mój znowu mnie sponiewiera,
Jakie mi bramy każe otwierać?
W tym wartość życia, czego nie znamy:
W szansach, wyzwaniach, które przed nami.
Decydująca będzie ta chwila,
Co strat i zysków wyliczy bilans.