staram się delikatnie 2024.12.25
przez gałązki choinki przechodzić,
by swoją niezdarnością
zbyt wielu bombek nie strącić
w przepaść nieistnienia
zagubienia i zniszczenia
idę do Ciebie na szczyt drzewka
świecisz jak gwiazda do niego przypięta
wspinam się wytrwale
igiełki wbijają się we mnie
przyjdę i będę
jak gwiazda na niebie
gdy juz tam wlezę
na szczytu świerka
będę jak gołąb
co jak wróbel ćwierka
pomieszałem
poplątałem
role w wierszu
lubię mieszać
prowokować
lubię czuć i smakować
kobiet zapach
tak ulotny
tak wspaniały i przewrotny
lubię smaki niepewności
gdy całuję Twoje stopy
kiedy zrywam z nich rajstopy
kiedy blisko i daleko
jest to wszystko
co wypełzło
ze mnie
z Ciebie
z Nas
tu i teraz
świat już umarł
nie istnieje wczoraj dzisiaj
tu i teraz i nic więcej
biorę Ciebie w swoje ręce
muskam wargami
dotykam powiekami
całuję powiewem
ust moich
nienasyconych
zapachem Ciebie