na skraju łóżka
echo w lesie wiatr w zachwycie
i za oknem słońca promień
ot . zwyczajne szare życie
nie do wiary i na przekór
złym pogodom cierpkim nocom
tyle wersów jest w człowieku
ile gwiazd co niebo złocą
a do tego księżyc stary
trwa na warcie niczym wróżka
wciąż wymyśla nowe czary
i podchodzi na skraj łóżka
by strof sypnąć pełną miarę
pod powieki włożyć modry
kolor co pozwala dalej
barwić realizmu progi
hokus-pokus i w świt nowy
skaczę niczym senna wróżka
kiedy echo w mojej głowie
chowa się na skraju łóżka
.
nie wiem czy pomieszczę w sobie
te uczucia co się zbiegły
niosąc perłopławny ogień
w światach jakże równoległych
zapętlonych w dni ostoję
tej co męczy mnie i dusi
wciąż wkładając pióro w dłonie
w niedopowiedzenia kruszy
słowa co inkaustem pachną
choć ubrane nowomodnie
kłamstwa kryją między prawdą
i udają że są godne
zjednoczenia uczuć wszystkich
ponad miarę niepojętą
tak dalekich jak i bliskich
światów zapętlonych w jedność
.
spróbuję odkryć zagadkę świata
skrytą w porannej kropelce rosy
z pyłku motyla co nad nią lata
usypię mapę bezsennych nocy
i będę czytać w świetle gwiazd jasnych
myśli z księżyca wzięte pod pióro
tak jakbym sama dotknęła gwiazdy
która się stała życia strukturą
spróbuję jeszcze raz przedostatni
nim ziemia wyschnie w moim ogrodzie
uczuć i doznań jakże szkarłatnych
kiedy się słońce okrywa wschodem
.