Mucha w nosie
Gdzie kłąb pajęczyn i puch,
Mieszka i sobie nieźle poczyna
Jedna z okropnych 'tych' much.
Przyznaję - sprytnie się umieściła,
Pod osłoną gazet i szmat.
W dzień cicha, przed światem ukryta -
Śledzę ją z góry od trzech lat.
Tylko z wyjątkiem nocy i ranków,
Gdy śpię odwrotnie, czyli na gębie.
Gdyż brzęczeć zaczyna upiornie,
Z pierwszym rannym gołębiem.
Jedną paskudną ma cechę :
Gdy w człeku plącze się duch,
Nie wiedzieć czemu w gadzinie
Jest zdrowy - jak bywa wśród much.
Brzęczeć zaczyna niewinnie,
Kręgi zataczać ponad tapczanem.
By zdradziecko nurkować jak sztukas.
Prosto w nos o czwartej nad ranem !
Próbowałem wziąć ją na cukier,
Lub lep wyłożony w miseczkę.
Lecz sprytna cukier zeżarła,
Więc na noc włożyłem maseczkę.
Gdyż za nią potęga się kryje -
Jak twierdzą osoby znane.
Maseczka przed każdym ochroni,
Przed każdym czynnym szatanem.
Niestety mimo zasłon na twarzy
I potęgi nocnej udręki,
Podstępnie w nos wejść potrafi
Bez względu na szybki ruch ręki.
Może znajdzie się jakiś mocarz,
Który węzeł gordyjski zerwie.
Niech Władca Much skinie berłem,
Niech potworne bzykanie przerwie.
W miarę walk narastała wątpliwość,
Lecz przekonanie teraz wręcz mam,
Że mucha to upierdliwa wybitnie,
Wśród wszystkich much jakie znam.
Może weźmie ktoś sprawę w swe ręce ?
Politycznie, sprawnie nagłośni.
Niech Rząd się weźmie, coś zrobi,
Rozwiąże problem muchy nieznośnej.
Trzeba śmiało petycję napisać,
Oprzeć na liczbach albo szacunkach.
Czas od Rządu żądać dodatku
Za sen w bardzo ciężkich warunkach !
Jeśli nie, za obrót sprawy nie ręczę,
A głosy zgasną, jak śpiewy po rosie.
Zamiast tego wstaną wściekli rodacy,
By rozwiązać kwestię much w nosie.
Wezmą żonę lub męża rodacy,
Lub kolegę by rozmach swój wzmóc.
Kupią packi nowe na muchy
I czwartą plagę zaczną much tłuc.
Jak wytłuką uparte robactwo
I złość poza tapczan zepchną,
Wystawią nosy na rześkość poranną
I pełną piersią wreszcie odetchną.
Z życzeniem na bok się obracam,
Choć wiem, czy pełnia lub nów,
Wyfrunie z dziury poczwara,
By furczeć, by brzęczeć nam znów.