Ballada o dwóch sumieniach *
Jak to się plecie na świecie i składa,
Że nie o siostrach lub białym kwiecie
A o sumieniach jest właśnie ballada.
Przez lat siedem w mądrych umysłach
Dwie myśli czyste niewinnie się tliły.
Pod stosem innych, zarosłych fałszem,
Jego cielskiem potwornym się skryły.
W głowach mężów tych nieomylnych
Gdzie kłamstw wężowisko splątane,
W ciemnościach rodząc się gnilnych,
Rodziły się nowe, lecz świeżo załgane.
Zaś szczere myśli padłymi się żywiąc,
Na sztrychulec, według wzorca poety,
Złem się karmiły, zaś w zło obracając
Zło poczyniły, to jest prawda niestety.
Lecz razu pewnego strumienie wybiły.
Raz jeden i we wszechświecie jedyny.
Te, które z rozsądku się kiedyś uśpiły,
Wylały światłość, ażeby odkupić winy.
U Prezesa ta pierwsza więc zaświeciła
Prawdą - Ja wszak od zawsze kłamię.
U Premiera ta druga w mig zaskoczyła
- Tak w ogóle, to ja od pieluch prawie.
I może by trwały jak pręgierz spiżowy
Aż zamęczyłyby dobrych dwóch ludzi
Gdyby nie to, że dzwoneczek sejmowy
Tych umysłów ze snów nie wybudził.
YouTube - wersja dla leniuchów (wersja udźwiękowiona), link po prawej stronie