Światłość na przedwiośniu
był gdy to się stało
gdy zaszłem do kiosku
wiersz sprzedawcy dałem
facet czuł co grane
wręczył mi pięć złotych
patrzył się wyraźnie
gdy w dom powracałem
wiersz przeczytał szybko
wiedział że był dobry
czekał Dominika
by zaszedł doń znowu
gdy Dominik skreślał
wiersze swe rytmiczne
szedł człapiąc nogami
do faceta z ruchu
to się powtarzało
kilkanaście razy
aż pewnego ranka
facet się odezwał
dłonie ścisnął w pięści
- widząc we mnie sierotę
spytał się na serio
kiedy znowu przyjdę
a przyszłem nazajutrz
wiersz genialny nosząc
gościu się nań rzucił
jednym tchem przeczytał
spojrzał się przejrzyście
pragnąc zło pokonać
i zaproponował
pracę u znajomych
widział w jakim-ś stanie
- rzekł – przemyśl to dobrze
i wręczył papierek
na którym był adres
była to robota
we wypożyczalni
- płyty i kasety
i byłem mu wdzięczny
jednak odmówiłem
- on to z góry wiedział
łzę otarł ukradkiem
- świat zaś trwał w bezwładzie
przyszłem później znowuż
rękę mu podałem
a potem bez słowa
poszliśmy na tory